Artykuł z Tygodnika "Wieści z Kociewia". Oryginal artykulu w formacie pdf pod tym linkiem. Wywiad na stronie nr 11.
„Polska publiczność jest wspaniała. Z Julią Vikman, znakomitą rosyjską pieśniarką po koncercie w Tczewie, rozmawia Krzysztof Antoń Pasternak”
– Będziemy rozmawiać po polsku czy po rosyjsku? Jak pani wygodnie?
– Spróbuję po polsku, ale wolałabym po rosyjsku.
– Dobrze. Vikman, to nie rosyjskie nazwisko.
– Nie, szwedzkie. Mój dziadek ze strony taty był Szwedem. Był zesłany na Syberię, nie wiem za co i tam poznał moją babcię. Tak się zaczęła historia mojej rodziny, o której wiem tyle.
– Pani urodziła się na północy Rosji w małym mieście w obwodzie Kurgańskim.
– Dzieciństwo i wczesną młodość spędziłam w Archangielsku nad Morzem Białym. Potem były studia muzyczne w konserwatorium w Pietrozawodzku. Byłam w klasie fortepianu. W domu miałam tylko pianino, nie fortepian, ale jakoś się udało studia skończyć.
– Potem był przyjazd do Polski.
-Tak. Myślałam, że mając klasyczne wykształcenie muzyczne będę w Polsce grać Rachmaninowa, Czajkowskiego, Chopina… Ale tak zwany rynek był pełen pianistów. Przyjechałam na Wybrzeże do Gdańska w 2006 roku i tu założyłam grupę Julia Vikman Band. Dwa lata później nagrałam w Radio Gdańsk płytę „Podmoskownyje wiecziera”.
– Następne płyty?
– W 2012 roku ukazała się kolejna płyta „Biełyje rozy”. W lipcu 2013 roku na rynek weszła następna „Bałłady i Romanse Rosyjskie”. Na niej zawarłam pieśni Okudżawy, Biczewskiej i kilka rosyjskich standardów.
– Pani koncertowała na jednej estradzie z Marylą Rodowicz, Ryszardem Rynkowskim, Budką Suflera. Chórem Aleksandrowa, Moskiewskim City Baletem…
– W Warszawie, Krakowie. Wyjeżdżałam też do Rosji, do Francji, Niemiec.
– Dziś jest pani w Tczewie. A inne miasta naszego regionu?
– Niedawno koncertowałam w Starogardzie Gdańskim. Byłam też Pelplinie.
– Jak się Pani podoba Polska Publiczność?
– Mówię to obiektywnie. To najlepsza publiczność na Świecie. Wszyscy czują tę rosyjska duszę. Śpiewają razem z nami. Wzruszają się, cieszą, rozumieją język. Jest to wspaniała Publiczność.
– Dlaczego śpiewa Pani „Molitwę” Okudżawy w rytmie angielskiego walca? Jesteśmy przyzwyczajeni do innej interpretacji.
– Ta pieśń jest francuską, autorstwa Francoisa Villona. Dlatego wydaje mi się, że
moja interpretacja jest bliższa ducha tej pieśni. Francuskiej. Walc to walc.
– Pieśń „Posliednij tołliejbus”, który dziś Pani wykonała, przypomina mi zimową Moskwę i nocny spacer po Arbacie. Dziękuję, że wykonała ją Pani na moja prośbę.
– Bardzo się cieszę, że się Panu spodobało moje wykonanie.
– Myślę, że warto włączyć do repertuaru „Biełyje rozy” i „Miłlion ałych roz”. Refren tej pierwszej piosenki, śpiewanej przez Jurija Szatunowa, znają chyba wszyscy Polacy.
– Dziś były głównie Ballady Okudżawy i piosenka Jurija nie pasowałaby do klimatu koncertu.
-Jakie ma Pani plany i marzenia?
– Czym więcej wykonuje pieśni Okudżawy, tym bardziej mi się one podobają. Przygotowuję pieśni Wysockiego, ale to jeszcze nie czas, by je wykonywać na koncercie.
– Czego Pani życzyć?
– Szczęścia i zdrowia. Myślę, że to jest najważniejsze.
– Dziękuję za rozmowę.
Kociewski.pl – Serwis Informacyjny Kociewia.
© „Wieści z Kociewia”, 31 Października 2013r.